W moim poprzednim wpisie opowiedziałam Ci pewien scenariusz, który jest częstym scenariuszem w przeciętnej polskiej firmie prowadzonej w formie jednoosobowej działalności gospodarczej.

Dziś kolejna odsłona historii Młodego Przedsiębiorcy. Posłuchaj.

Tzw. cichy wspólnik

Czasem Młody Przedsiębiorca, który sam ma jednoosobową działalność gospodarczą zaczyna współpracować ze swoim Dobrym Kolegą. Powstaje wspólny pomysł. Jest idea, jest energia. Działamy! Kolega nie ma firmy, jest zatrudniony na etacie, ale się angażuje w projekt.

Jest potrzeba wyłożenia dodatkowych pieniędzy, Dobry Kolega, który pracując od lat w korporacji ma odłożone środki, przekazuje je na rozwój wspólnego przedsięwzięcia.

„Wspólnicy” przy okazji dowiadują się, że skoro wspólną markę firmuje tylko Młody Przedsiębiorca, to Dobry Kolega nie ma praktycznie żadnych praw ani do wymyślonej wspólnie nazwy, ani do strategii, ani do logo. Logo zostało zakupione przez Młodego Przedsiębiorcę, a marka firmowana jest przez niego.

Reakcja na taką wiadomość jest następująca „Ależ przecież my się dogadamy! Zawsze tak było!”

Powyższy problem z marką to tylko wierzchołek góry lodowej.

Ryzyko i cichy wspólnik

Zagadnień prawnych niosące ze sobą wysokie ryzyko zarówno dla Przedsiębiorcy jak i dla Kolegi jest w tym przykładzie stanowczo za dużo:

1) powstaje pytanie czy Kolega nie wykonuje pracy na rzecz Przedsiębiorcy – Młody Przedsiębiorca może spotkać się zarzutem zatrudniania pracownika na czarno, co wiąże się nie tylko z odpowiedzialnością finansową, obowiązkiem zapłaty zaległych składek ZUS oraz wynagrodzenia dla pracownika, ale też z odpowiedzialnością karną.

2) jeżeli Kolega otrzymuje „pod stołem” swoją działkę z tytułu udziału w spółce, której formalnie nie ma, to nie rozlicza się z podatku dochodowego, co grozi odpowiedzialnością karno-skarbową i finansową, wielkość której zależy od rozmiaru działania z Przedsiębiorcą,

3) jeżeli Kolega wykonywał na rzecz wspólnego przedsięwzięcia prace objęte prawami autorskimi – do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia korzystania z tych praw, a jeżeli uznać, że Kolega pracował na rzecz Przedsiębiorcy, to prawa autorskie majątkowe należą się pracodawcy czyli Przedsiębiorcy,

4) jeżeli aktywności zawodowej Kolegi nie można uznać za pracę wykonywaną na rzecz Przedsiębiorcy, to najprawdopodobniej Koledze można postawić zarzut prowadzenia działalności gospodarczej bez jej zarejestrowania (co jest wykroczeniem),  jeżeli jego aktywność ma cechy prowadzenia takiej działalności;

Co twierdzą przedsiębiorcy?

Obaj zgodnie mówią, że przecież sobie ufają,znają się od czasów dzieciństwa. Mówią też, że jak biznes nabierze już właściwych rozmiarów, to wtedy pomyślą o tym, żeby „związek” zalegalizować. Trochę taki „związek na próbę.”

Plany weryfikuje życie

Okazuje się, że życie Młodego Przedsiębiorcy pewnego dnia diametralnie się zmienia. Projekt, nad którym wspólnie pracowali okazuje się dużym sukcesem, ale Młody Przedsiębiorca rozwodzi się. Ma dwójkę małoletnich dzieci. Rozwód następuje z jego winy. Orzeczone są alimenty na dzieci i żonę.

Młody Przedsiębiorca musi się wyprowadzić, i gdzieś zamieszkać. Jego potrzeby finansowe wzrosły dwukrotnie. Raptem okazuje się, że Młody Przedsiębiorca inaczej postrzega zaangażowanie Młodego Kolegi. O włożonych do jego firmy przez Kolegę pieniądzach nie pamięta i oczekuje od niego, że ten zrozumie jego trudną sytuację.

Ot, życie.

Kolega chciałby rozliczyć się z Przedsiębiorcą. Twierdzi, że ma prawo do logo i do marki. Przedsiębiorca zaprzecza, a Kolega nie ma jak tego wykazać.  Przecież nie wychylał się w działalności, działał zza biurka, bo będąc zatrudnionym w korporacji miał podpisaną umowę o zakazie konkurencji. Nie ma go więc w żadnej oficjalnej korespondencji z klientami, ani na żadnych wydarzeniach w mediach społecznościowych. Dbał o dyskrecję i ufał Młodemu Przedsiębiorcy.

Przez to, że ich współpraca była nieformalna, to „ruszenie” teraz spraw związanych z prowadzonym wspólnie biznesem może być ryzykowne.

Dowodowo, Kolega jest w trudnej sytuacji.

Przy tym ma spore wątpliwości, czy wytaczać wszystkie argumenty. Obaj wiedzą o sobie dużo i nie za bardzo wiadomo, kto co wyciągnie i czego użyje.

Kolega nie chce stracić swojej obecnej pracy, co jest prawdopodobne, jak pracodawca dowie się, że złamał zakaz konkurencji.

Mądry Kolega po szkodzie…

Najczęstszym powodem nieporozumień dotyczących rozliczeń pomiędzy ludźmi, którzy prowadzą wspólnie jakieś przedsięwzięcie jest nagła zmiana sytuacji rodzinnej i majątkowej. Często człowiek postawiony  w taki sposób pod ścianą „zapomina” albo liczy na to, że druga strona go zrozumie. A liczy na to głównie dlatego, że wie, że jest w lepszej sytuacji i na silniejszej pozycji.

A jest na takiej pozycji, bo współpraca pomiędzy dwoma kolegami nie została uregulowana w żaden formalny sposób. Okazało się niestety, że uścisk ręki i wspomnienia ze szkolnej ławki to za mało.

Zanim zaangażujesz się jak Kolega – zaproś prawnika do rozmów. Poznaj zagrożenia, zapytaj o rozwiązania.  A potem zdecyduj czy zamykasz oczy i jedziesz czy świadomie wybierasz drogę.

**********

Autor: Magdalena Bojaryn, radca prawny dla biznesu, przedsiębiorca.

Napisałam ten wpis, jak zawsze, żeby ułatwić Ci życie. Jeżeli uważasz, że jest przydatny, możesz go udostępnić przez FB lub LinkedIn. Będzie mi bardzo miło.

Jeżeli chcesz być na bieżąco możesz polubić naszą kancelarię na FB: Biznesove Kancelaria Radców Prawnych Kacprzyk Bojaryn. Możesz również dołączyć do nas na LinkedIn: Biznesove.

Znajdziesz mnie tutaj: Magdalena Bojaryn Facebook, Magdalena Bojaryn LinkedIn

 

Mam nadzieję, że wybaczysz mi tytuł wpisu rodem z wiadomej prasy, ale bardzo zależy mi, żebyś potraktował tą informacje poważnie. 

Wiesz jakiemu klientowi nie muszę tłumaczyć za bardzo, że powinien coś zrobić? Takiemu, który stracił prawie wszystko, zaniedbując sprawy prawne w firmie. On już wie, że powinien był coś zrobić wcześniej i ja mu już nie muszę mówić, że należy coś zmienić. Od tego momentu rozmawiamy co zrobić i jak, a nie czy coś zrobić.

Bo tak, jak nam wydaje, że ciężka choroba nigdy nie dotknie nas i naszych bliskich, tak wydaje nam się, że skoro od np.10 lat prowadzę biznes zarejestrowany w CEIDG i wszystko jest ok, to niczego nie muszę zmieniać. 

W Polsce mamy ponad 3 mln zarejestrowanych jednoosobowych działalności gospodarczych. W przeważającej mierze są to dwupokoleniowe biznesy rodzinne.

 

A więc dziś historia nr 1

Młody Przedsiębiorca to najczęściej przedsiębiorca rodzinny. Biznes jaki prowadzi jego rodzina, od zawsze był obecny w jego życiu. Razem z ojcem i rodzeństwem razem prowadzą firmę. Zatrudniają około 50 osób. W firmie pracuje również mama Młodego Przedsiębiorcy.

Biznes oczywiście oparty jest na założonej przez ojca działalności gospodarczej, na początku lat 90 tych. Po drodze nigdy nie było większych zawirowań. Wszyscy cenią sobie swobodę prowadzenia takiej działalności, zwłaszcza przepływów pieniężnych. Nie martwią się podwójnym opodatkowaniem.

Młody Przedsiębiorca przeczytał gdzieś w internecie, że w razie śmierci ojca, cały biznes stanie. Firma praktycznie przestanie istnieć.

Próbuje o tym z ojcem rozmawiać, sam szuka więcej informacji. Czuje niepokój, że przecież, w każdej chwili podstawa funkcjonowania całej rodziny a także 50 innych rodzin pracowników może legnąć w gruzach.

Mija trochę czasu, pierwszy stres opada.

Ojciec nie chce rozmawiać o żadnych spółkach. „Przecież jest dobrze tak jak jest.” Wszystko wraca do normy. Czasem tylko, jak ojciec zmęczony narzeka na serce, Młody Przedsiębiorca znowu czuje niepokój, ale odgania go skutecznie przywołując słowa ojca. „Jest dobrze tak, jak jest.”

 

Czy ta historia wydaje Ci się znajoma?

Zastanówmy się, co może pójść nie tak w przypadku śmierci przedsiębiorcy. Odpowiedź brzmi, że prawie wszystko.

  1. umowy z pracownikami wygasają, w firmie bazującej na pracy 50 osób, raptem nie ma kto pracować, cały zakład stoi,
  2. jeżeli nie ma ustanowionego pełnomocnika do konta bankowego na wypadek śmierci – dostęp do rachunków bankowych zostaje zablokowany,
  3. rodzina Młodego Przedsiębiorcy wraz z 50 innymi rodzinami traci możliwość uzyskania dochodu.

To są te najbardziej dotkliwe skutki.

Oprócz tego, pół biedy jeżeli po śmierci przedsiębiorcy znani są wszyscy spadkobiercy i nie ma wśród nich niezgody co do działu spadku. Wtedy można dość szybko uregulować dziedziczenie u notariusza.

Gorzej jak spadkobiercą są osoby nieznane z miejsca pobytu bądź skłócone.

A wystarczyło wcześniej pomyśleć o tym, żeby założyć jakąś formę działalności, która sama w sobie stanowi osobny byt prawny. Jest to każda spółka osobowa lub spółka kapitałowa.

Spółka cywilna sprawdzi się jak będzie wspólników więcej niż 2 w przypadku śmierci jednego z nich, więc znowu życzeniowo zakładamy, że tylko jednemu coś się może stać.

 

Czy to musi być spółka z o.o.?

Jeżeli ryzyko biznesu jaki prowadzisz nie jest duże, nie musisz od razu myśleć o spółce z o.o. Nawet dobrze skonstruowana umowa spółki jawnej, daje Ci, jeżeli nie spełniasz przesłanek do prowadzenia pełnej księgowości, swobodę dysponowania środkami porównywalną z działalnością gospodarczą. Nie masz podwójnego opodatkowania i możesz w umowie spółki postanowić co stanie się z wkładem wspólnika w razie jego śmierci.

Chodzi o to, żeby cały biznes i bezpieczeństwo finansowe Twojej rodziny nie zasadzało się na życiu jednej osoby.

I co teraz zrobisz?

Nie,nie chciałam Cię straszyć. No może trochę.:)

Przede wszystkim, mam nadzieję, że zmotywowałam Cię do działania.

Pamiętaj, że na początku każda zmiana wydaje się obca i groźna. Może wydawać Ci się, że nad nią nie zapanujesz. Tylko, że lepiej jest ubiec kryzys, który opisałam wyżej, który sparaliżuje firmę, niż oszukiwać się, że to się nigdy nie wydarzy.

Jeżeli boisz się wykonać pierwszy ruch, to radziłabym porozmawiać z dobrą, doświadczoną księgową i z prawnikiem. Możesz przyjść do mnie. Od 16 lat prowadzę spółkę z o.o.. Wiem jak to wygląda w praktyce.

 

Jaką pomoc ode mnie otrzymasz?

  1. zweryfikowanie decyzji czy w przypadku Twojej firmy konieczne jest przekształcenie JDG w spółkę czy wystarczy zmienić formę prawną
  2. ułożenie nowej formy działalności prawnej pod kątem podatkowym (przy współpracy z doradcą podatkowym)
  3. doradztwo prawne przy podjęciu decyzji co do rodzaju spółki
  4. sporządzenie dopasowanej do Ciebie umowy spółki
  5. przeprowadzenie przez proces rejestracji/przekształcenia
  6. doradztwo bieżące przy przekształceniu w spółkę
  7. bieżące doradztwo prawne przy prowadzeniu spółki.

Znajdziesz mnie tutaj: mb@biznesove.pl. Napisz, porozmawiamy. Ustalimy jakie kroki należy podjąć.

Jeżeli chcesz wiedzieć jak pracuję – zajrzyj tutaj.

**********

Autor: Magdalena Bojaryn, radca prawny dla biznesu, przedsiębiorca.

Napisałam ten wpis, jak zawsze, żeby ułatwić Ci życie. Jeżeli uważasz, że jest przydatny, możesz go udostępnić przez FB lub LinkedIn. Będzie mi bardzo miło.

Jeżeli chcesz być na bieżąco możesz polubić naszą kancelarię na FB: Biznesove Kancelaria Radców Prawnych Kacprzyk Bojaryn. Możesz również dołączyć do nas na LinkedIn: Biznesove.

Znajdziesz mnie tutaj: Magdalena Bojaryn Facebook, Magdalena Bojaryn LinkedIn

 

 

 

Jeżeli tu zaglądasz to wiesz, że na blogu piszę o umowach w aspekcie biznesowym. To co piszę ma Ci posłużyć przy prowadzeniu Twojego biznesu.

W mojej pracy jako radcy prawnego, w prowadzeniu firmy często stykam się z praktykami, które nie są bezpieczne dla przedsiębiorcy, a mimo tego funkcjonują w praktyce.

I dziś będzie o przeniesieniu praw majątkowych do dzieł, które są objęte prawami autorskimi. Najczęściej dotyczy to stworzenia logo, projektów wizytówek, papieru firmowego, wizualizacji biznesowej, stron www, projektów ulotek i innych materiałów.

Jaka jest praktyka?

Otóż okazuje się, że powszechną praktyką w agencjach reklamowych jest dzielenie ofert na przygotowywanie projektów graficznych wraz z przeniesieniem majątkowych praw autorskich i bez tego przeniesienia. Czasem oferty te różnią się ceną.

Z punktu widzenia zamawiającego logo, oferta bez przeniesienia praw jest całkowicie bezużyteczna. Dlaczego? Bo jeżeli nie zadbasz o przeniesienie praw autorskich w umowie na piśmie, to projekt takiego logo możesz sobie co najwyżej schować do szuflady. Ewentualnie, co jakiś czas na niego spoglądać.

Zgodnie z prawem autorskim nie masz do niego żadnych praw. Za to wszelkie prawa autorskie majątkowe na twórca „Twojego” logo.

No właśnie, czy w takim przypadku logo w ogóle jest Twoje?

Co więcej, agencje reklamowe stosujące praktyki tworzenia dzieł bez przeniesienia praw majątkowych autorskich nie robią żadnych problemów swoim klientom jeżeli Ci, bez posiadania praw do projektów wykonanych przez agencję, z nich korzystają.

Teoretycznie, agencje mogłyby od takich klientów żądać dodatkowego wynagrodzenia a także odszkodowania za używanie ich dzieł wbrew prawu autorskiemu.

Tak się również nie dzieje. Więc po co ta praktyka?

Sądzę, że ma ona ułatwiać życie agencjom. Słyszałam takie wytłumaczenie tej praktyki. Ponieważ przeniesienie majątkowych praw autorskich pozbawia agencję możliwości korzystania z tych praw, to agencjom wygodnie jest tego nie robić.

Jeżeli przeniesienie praw nie jest całkowite bądź licencja na używanie jest niewyłączna, daje to wykonawcom możliwość dublowania pomysłów, pomimo, że w praktyce w tej samej branży może być to dla klienta niebezpieczne.

Czytaj poniżej dlaczego.

Jak powinna wyglądać umowa o przeniesienie praw majątkowych autorskich?

Jeżeli zlecasz firmie zewnętrznej przygotowanie projektu logo, ważne są następujące kwestie:

  1. zapewnienie oryginalności dzieła, tak, żeby nie okazało się, że projekt logo łudząco przypomina już funkcjonujące na rynku znaki towarowe; dlaczego to takie ważne? bo może ściągnąć na Ciebie zarzut czynu nie uczciwej konkurencji, a także doprowadzić do zakazu używania logo; warto więc sprawdzić co w Twojej branży już funkcjonuje w obrocie, tak aby Twoje logo rzeczywiście było oryginalne;
  2. oryginalność znaku bezpośrednio przekłada się na Twoje możliwości rejestracji znaku towarowego w urzędzie patentowym; zanim zlecisz rejestrację znaku sprawdź czy nie ma już zarejestrowanego podobnego znaku; zaoszczędzi Ci to czas i pieniądze;
  3. umowę o przeniesienie majątkowych praw autorskich zawrzyj na piśmie – tylko taka będzie ważna i skuteczna; zadbaj o właściwe określenie tzw. pól eksploatacji czyli zakresów w jakich będziesz mógł używać swojego logo;
  4. w przypadku dzieła, co do którego jest prawdopodobne, że będziesz chciał modyfikować w przyszłości (np. ulotka, strona www), zadbaj o zastrzeżenie takiego prawa dla Ciebie w umowie;
  5. jeżeli chcesz mieć możliwość modyfikacji dzieła zadbaj o to, żeby pliki, które agencja Ci przekaże nadawały się do modyfikacji; najpewniej plików źródłowych nie otrzymasz, ale możesz otrzymać formaty, z których będziesz mógł skorzystać; chodzi o to, żeby nie wiązać się z tylko z jedną agencją; nie wiesz na początku współpracy czy będziesz z nich zadowolony, warto więc zwrócić uwagę na tą kwestię, żeby nie zamknąć sobie drzwi.

Jeżeli nie wiesz jak sformułować umowę o przeniesienie majątkowych praw autorskich, tak aby zabezpieczała Twoje interesy zawsze możesz do mnie napisać.  Chętnie pomogę.

**********

Autor: Magdalena Bojaryn, radca prawny dla biznesu, przedsiębiorca.

Napisałam ten wpis, jak zawsze, żeby ułatwić Ci życie. Jeżeli uważasz, że jest przydatny, możesz go udostępnić przez FB lub LinkedIn. Będzie mi bardzo miło.

Jeżeli chcesz być na bieżąco możesz polubić naszą kancelarię na FB: Biznesove Kancelaria Radców Prawnych Kacprzyk Bojaryn. Możesz również dołączyć do nas na LinkedIn: Biznesove.

Znajdziesz mnie tutaj: Magdalena Bojaryn Facebook, Magdalena Bojaryn LinkedIn

Początek roku to dobry czas na wdrażanie zmian w firmie. Nie chodzi o działanie dla samego działania. Na to szkoda energii i czasu. Mam dla Ciebie, nic nie kosztujące, sposoby na szybszą windykację w Twojej firmie, które możesz wdrożyć od razu. A jeżeli nie będziesz wiedział jak, możesz skorzystać z mojej pomocy.

Najpierw posłuchaj historii jednej z firm. Możliwe, że zabrzmi dla Ciebie znajomo.

Przedsiębiorców różnej wielkości i różnych branż obsługuję od ponad 13 lat. Jedna historia bardzo często się powtarza, zwłaszcza w dynamicznie rozwijających się biznesach. Jest to brak pełnej lub prawidłowej dokumentacji przy zawieraniu umów, co w razie opóźnień w płatnościach ze strony kontrahentów, rodzi konkretne problemy z odzyskaniem pieniędzy. Bardzo je opóźnia, a nawet uniemożliwia ich windykację.

Jeden z moich klientów, uzyskał korzystny dla siebie wyrok w pierwszej instancji, w postępowaniu gospodarczym. Wcześniej, sąd wydał nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym, ale dłużnik (pozwany) złożył sprzeciw od nakazu zapłaty. Nakaz więc stracił moc i sprawa została przesunięta do postępowania zwykłego.

Sprzeciw złożony przez pozwanego nie był merytoryczną polemiką z pozwem i nakazem zapłaty. Nie zawierał żadnych argumentów mających świadczyć o tym, że zapłata za faktury się nie należy. Był jedynie przeciąganiem postępowania sądowego i chęcią odroczenia egzekucji w czasie.

Co prawda, we wrześniu 2016 roku wprowadzono art. 148 [1] do kodeksu postępowania cywilnego umożliwiający sądowi wydanie wyroku poza rozprawą. Jest to możliwe, „gdy po złożeniu przez strony pism procesowych i dokumentów, w tym również po wniesieniu zarzutów lub sprzeciwu od nakazu zapłaty albo sprzeciwu od wyroku zaocznego, sąd uzna – mając na względzie całokształt przytoczonych twierdzeń i zgłoszonych wniosków dowodowych – że przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne.”

Czyli w sytuacji kiedy sprzeciw od nakazu zapłaty nie zawierałby żadnej merytorycznej polemiki mogącej obalić twierdzenia pozwu, to Sąd mógłby na posiedzeniu niejawnym rozpatrzyć sprawę. Bez wyznaczania rozprawy. Na pewno oszczędzałoby to czas.

Jak wprowadzono tą zmianę to uznałam, że to świetny pomysł. Potem pomyślałam, że będzie to przepis martwy. A to z tego względu, że sąd będzie się bał naruszenia zasady kontradyktoryjności i dawania na tacy pozwanemu argumentów do apelacji.

I miałam rację! Na razie, pomimo tego, że w kilku postępowaniach, w których brałam udział jako pełnomocnik, Sąd mógł zastosować art. 148 [1] kpc, to jednak tego nie uczynił. A szkoda. Możliwe, że z czasem to się zmieni. Na razie nie ma odważnych.

We wspomnianym wyżej kazusie, pozwany złożył od prawomocnego wyroku apelację, z brakami. Nie uzupełnił ich. Została więc odrzucona, co on oczywiście zażalił. Obecnie od 1,5 roku, pomimo braku merytorycznych argumentów dotyczących samego pozwu i wyroku, klient nie może odzyskać pieniędzy. Na podstawie nieprawomocnego wyroku nic może zrobić.

Szkoda, że wraz z postępowaniem gospodarczym w kpc zlikwidowano przepis, który nieprawomocnemu wyrokowi w postępowaniu gospodarczym dawał moc tytułu zabezpieczenia. Wierzyciel mógł więc udać się do komornika celem zabezpieczenia roszczenia, czyli efekt jest taki jak teraz posiadanie przez wierzyciela nakazu w postępowaniu nakazowym.

Czy powyższy scenariusz stał się również Twoim udziałem? Czy musiałeś czekać prawie 2 lata na uprawomocnienie się wyroku, bo pozwany przedłużał postępowanie? Czy skończyło się to bezskuteczną egzekucją?

Zastanówmy się więc, co możesz inaczej zrobić już na etapie zawierania umowy, tak aby polepszyć swoją sytuację w przyszłości.

Generalnie, powinieneś dążyć do tego, aby dokumenty, jakie posiadasz odnośnie zawartej umowy dawały Ci możliwość uzyskania nakazu w postępowaniu nakazowym. O tym dlaczego jest to korzystne przeczytaj w moim wcześniejszym wpisie.

  1. Przede wszystkim, zadbaj przy dostawie towaru o podpis osoby upoważnionej do reprezentowania klienta na fakturze. Dzięki temu będziesz dysponować „rachunkiem zaakceptowanym przez dłużnika”, co da Ci możliwość uzyskania nakazu w postępowaniu nakazowym.
  2. Ponadto, jeżeli dłużnik nie kwestionuje na etapie polubownym obowiązku zapłaty, uzyskaj uznanie długu od dłużnika. Jeżeli dłużnik chce się zadeklarować, że zapłaci za dwa miesiące. Niech tak zrobi. Na piśmie. Ciebie jako wierzyciela to nie wiąże, a masz w ręku uznanie długu. Kolejny argument, żeby uzyskać nakaz w postępowaniu nakazowym.
  3. Jeżeli transakcje, które zawierasz opiewają na większe kwoty zastanów się, czy nie warto wprowadzić do swojej firmy zabezpieczeń takich transakcji w formie weksla. Weksel jest również podstawą do uzyskania nakazu zapłaty w postępowaniu nakazowym, i co więcej, nawet jak nakaz taki się nie uprawomocni to możesz z niego windykować przez komornika. Jeżeli chcesz wiedzieć więcej napisz do mnie.
  4. Zadbaj o pełną dokumentację dotyczącą umowy. Jeżeli będziesz miał: a) dokument potwierdzający zawarcie umowy – to nie musi być typowa umowa na piśmie, to może być odpowiedniej treści formularz zamówienia potwierdzony przez Twoją firmę, b) potwierdzenie, że dostarczyłeś towar do dłużnika, c) potwierdzenie odebrania faktury przez dłużnika to również będziesz mógł ubiegać się o wydanie przez sąd nakazu w postępowaniu nakazowym.

Jak widzisz, możliwości jest wiele. Żadna nie wymaga nakładów finansowych, jedynie zmiany procedury postępowania.
Możesz zastosować kilka powyższych sposobów. Możesz też zastosować jeden. Tylko jeden wystarczy, żeby móc w sądzie uzyskać lepszy dla wierzyciela nakaz.

Zwiększysz w ten sposób swoje szanse na odzyskanie pieniędzy.

Uniemożliwisz dłużnikowi ucieczkę z majątkiem.

Zablokujesz jego aktywa w postępowaniu zabezpieczającym.

Jeżeli chcesz wiedzieć jak przygotować dokumenty pod skuteczną windykację – napisz do mnie.

Możemy wspólnie opracować najlepszy scenariusz dla Twojej firmy, tak aby w roku 2018 windykacja była Twoim najmniejszym biznesowym problemem.

**********

Autor: Magdalena Bojaryn, radca prawny dla biznesu, przedsiębiorca.

Napisałam ten wpis, jak zawsze, żeby ułatwić Ci życie. Jeżeli uważasz, że jest przydatny, możesz go udostępnić przez FB lub LinkedIn. Będzie mi bardzo miło.

Jeżeli chcesz być na bieżąco możesz polubić naszą kancelarię na FB: Biznesove Kancelaria Radców Prawnych Kacprzyk Bojaryn. Możesz również dołączyć do nas na LinkedIn: Biznesove.

Znajdziesz mnie tutaj: Magdalena Bojaryn Facebook, Magdalena Bojaryn LinkedIn

Otrzymałam dzisiaj uzasadnienie wyroku Sądu I instancji, w sprawie gospodarczej, gdzie Sąd tylko częściowo przyznał rację mojego klientowi, co do żądania pozwu.

Sąd uznał, że umowa w zakresie nakładania na drugą stronę kar umownych jest nieważna, ponieważ narusza w znaczny sposób zasadę równości kontraktowej i tym samym godzi w zasadę swobody umów.

Sąd uznał postanowienia dotyczące kar umownych za nieważne z następujących powodów:

  1. kary umowne zostały zastrzeżone tylko i wyłącznie na rzecz jednej ze stron (na rzecz powoda)
  2. w umowie były postanowienia, które powodowały, że tylko jedna ze stron (powód) mógł rozwiązać umowę, co z kolei powodowało możliwość nałożenia na stronę przeciwną obowiązku zapłaty kary umownej
  3. brak słuszności kontraktowej w zakresie wysokości kar oraz okoliczności ich żądania: chodzi o zasadność obciążeń kontraktowych po obu stromach.
  4. przewaga formalna i organizacyjna powoda (duża spółka akcyjna) nad pozwanym (jednoosobowa działalność gospodarcza),
  5. sformułowanie postanowień umowy w sposób skomplikowany w dużą ilością odesłań, co powoduje, że umowę trudno zrozumieć.

Ryzyko związane z powództwem mój klient znał. Wiedział jaką umowę ze swoim klientem zawarł i wiedział, że jest ona jednostronna.

Co więcej, ktoś tą umowę dla mojego klienta wcześniej przygotował, a klient – do czasu – był przekonany, że umowa jest dobra i w jego interesie, bo w tak dużym stopniu bo chroni jego biznes.

No właśnie. Klient miał okazję się przekonać, że w praktyce okazało się, że umowa wcale nie chroniła jego interesów. W efekcie, zlecił mi audyt umowy, który polegał również na wyrównaniu proporcji stron. Dzięki temu klient zyskał umowę, która ma szanse funkcjonować długo w biznesie bez zarzutów nieważności.

Podsumujmy więc, dlaczego nie warto zawierać jednostronnie korzystnych umów o bardzo skomplikowanym brzmieniu.

  1. nawet jeżeli Twój kontrahent nie przeczyta umowy do końca i ją zawrze, to możesz być pewien, że zawrze ją tylko raz, chcemy przecież współpracować z kimś, kto bierze nas pod uwagę, a nie wykorzystać okazję,
  2. nawet jeżeli jakieś zobowiązania nie są ujęte w umowie, to i tak są przepisy ogólne (kodeks cywilny) lub szczegółowe (np,. prawo autorskie, prawo budowlane), gdzie pewne zasady obowiązują niezależnie od tego, czy je do umowy włożysz czy nie; widziałam kilka umów, gdzie zobowiązania jednej ze stron było jednozdaniowe, a drugiej w postaci całych litanii; efektem oceny takiej umowy przez sąd może być właśnie stwierdzenie jej nieważności,
  3. jeżeli umowa jest równoważna i zrozumiała ułatwia proces negocjacji, jak pokażesz drugiej stronie umowę, która bierze pod uwagę również jej interesy będzie Ci łatwiej wynegocjować to na czym Ci naprawdę zależy, na zasadzie win – win, w ten sposób budujesz biznes na wspólnych wartościach i rzeczywiście będziesz robić biznes, a nie zastanawiać się czy i jak druga strona będzie chciała się wyplątać z umowy.

Mam nadzieję, że przekonałam Cię do tego, że branie w umowie interesów drugiej strony pod uwagę to nie oznaka słabości, ale siły. Pokazujesz, że wierzysz w to, że Twój produkt/usługa jest dobry/a i dajesz rękojmię, że ją dobrze wykonasz. Zabezpieczenia w umowie stosujesz adekwatnie do ryzyka – wtedy łatwo uzasadnić np. wysokość kar umownych albo wyłączenia odpowiedzialności.

Przykład. Jeżeli pośredniczysz przy zakupie np. dużych maszyn drukarskich i dla swojego odbiorcy nabywasz od sprzedawcy tą maszynę, aby potem ją odsprzedać. Jest to towar używanym sprawdzony przez odbiorcę, to nie będzie problemu, żeby wyłączyć odpowiedzialność z rękojmi. Towar jest używany, a wcześniej sprawdzony przez kupującego.

Natomiast jeżeli zaproponujesz wyłączenie odpowiedzialności z tytułu rękojmi jak sprzedawca i producent towaru, nikt nie potraktuje Ciebie poważnie. Pierwsze co pomyśli Twój potencjalny klient, to że Twój towar jest kiepskiej jakości. Pisałam kiedyś o tym we wpisie „Nie czytałeś, nie podpisuj.” Negocjowałam z jedną z dużych firm umowę, gdzie był zapis o całkowitym wyłączeniu odpowiedzialności tej firmy, za to co robiła. Postanowienia zmienić nie chciała, umowy nie podpisałam. Jakoś nie lubię robić interesów, z kimś kto się na tyle boi czy coś zrobi dobrze, że na wszelki wypadek umywa ręce.

Czy gdybym w umowie z Tobą napisała Ci, że nie biorę odpowiedzialności za to co dla Ciebie napiszę i zrobię, chciałbyś ze mną współpracować?

Często u przedsiębiorców, po tym jak ktoś ich w biznesie oszukał, albo jak dużo stracili przez brak umowy albo przez umowę niedopasowaną do ich biznesu, obserwuję „zbrojenie się” ponad miarę pt. „Teraz już nikt mnie nie oszuka.” I powstaje potem umowa i zasady współpracy, które nie służą wcale biznesowi. W efekcie mogą nawet doprowadzić do jego zamknięcia.

Świat sprzyja odważnym.

**********

Autor: Magdalena Bojaryn, radca prawny dla biznesu, przedsiębiorca.

Napisałam ten wpis, jak zawsze, żeby ułatwić Ci życie. Jeżeli uważasz, że jest przydatny, możesz go udostępnić przez FB lub LinkedIn. Będzie mi bardzo miło.

Jeżeli chcesz być na bieżąco możesz polubić naszą kancelarię na FB: Biznesove Kancelaria Radców Prawnych Kacprzyk Bojaryn. Możesz również dołączyć do nas na LinkedIn: Biznesove.

Znajdziesz mnie tutaj: Magdalena Bojaryn Facebook, Magdalena Bojaryn LinkedIn